17 stycznia 2016 przy Grobie Nieznanego Żołnierza oraz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, odbyły się uroczystości związane z wyzwoleniem Warszawy spod okupacji hitlerowskiej.
Zebrali się żołnierze, kombatanci, mieszkańcy. Złożono wieńce. W tym roku bez asysty honorowej, której odmówiono oraz bez delegacji władz miejskich.
http://pl.sputniknews.com/polska/20160115/1850906/Wyzwolenie-Warszawy-rocznica.html
Ale jak widać nic nie straciliśmy, Solidarność przyniosła nam taką "wolność"
Ale gdyby władzę po wojnie przejęli nacjonaliści, to nie dopuścili by raczej do deprawacji i uzależnienia od Zachodu, szli by trzecią drogą, Polska może dołączyła by do Ruchu Państw Niezaangażowanych (do niego należy Białoruś).
Jeżeli mamy być do końca szczerzy, to bądźmy tego dnia nie tylko przy pomnikach Armii Sowieckiej przy Żwirki i Wigury, czy w Parku Skaryszewskim, ale również przy pomniku Wehrmachtu na Cmantarzu Wólka Weglowa. Niech tryumfuje prawda historyczna tego dnia, a nie uczucia sympatii do tej, czy innej armii okupacyjnej. Ja akurat mam sporo sympatii dla ruskich sałdatów, jest to związane z faktem, że przemocą do tej sowieckiej armii w roku 1940-tym wcielono mojego Tatę, Św. Pam. Dominika Sendeckiego (1918-1982). Rozumiem też sympatię jaką Polacy żywią do Wehrmachtu, choćby Pan Tusk, korego Dziadek został wcielony do tamtej armii. Możemy i powinniśmy być wdzięczni, że nas Wehrmacht i Armia Czerwona nie wymordowały w latach 1939-1945 doszczętnie, że dały nam przeżyć jako niewolnikom. Powinniśmy jednak pamiętać - KTO CHCIAŁ żeby nas te armie wymordowały, KTO Polskę wsytawił na rzeź w roku 1939-tym i później - że była to masoneria WASP-owska, największy ludobójca antykatolicki XX-go wieku. Powiedzmy sobie szczerze, że w roku 1926-tym owi ludobójcy przejęli władze w Polsce, używając dla niepoznaki autorytetu Marszałka - tak jak później masoneria przejęła władzę w Polsce używając jako maski Lecha-Z-Matką-Boską-W-Klapie. Jeżeli rozpamiętujemy tamte straszne sprawy - to pamiętajmy, że ONI CHCĄ nas wymordowac i dzisiaj, rękami islamistów, aborcjonistów, eutanastów, demoralizatorów medialnych.
Jak się to wie, to się patrzy i na Sowiety, i na III Rzeszę jako na małe pieski przy potworze prawdziwym. We właściwej proporcji.
Cieszą mnie filmy Lawiny, cieszy mnie działalność Sławomira Zakrzewskiego, domagam się jednak głębokiego i całościwego ujęcia tematu.
Proszę Panią Ewinię o zapoznanie się i uzupełnienie tematu o moje wystąpienie z Parku Skaryszewskiego z tego dnia (17-01-2016).
https://www.youtube.com/watch?v=lGbq4L9yNI0
"Za okupacji sowieckiej Polacy używali jęzka polskiego w urzędach i na ulicy, były polskie szkoły, polskie urzędy i polska administracja. Wszędzie były tylko polskie nazwy. Przemysł pracował na potrzeby Polaków. Polska Ludowa miała niemal milionową armię złożoną z Polaków, która nie robiła łapanek, nie strzelała do ludzi i nie wywoziła na roboty do ZSRR albo do obozów zagłady.
Za okupacji niemieckiej Polacy musieli używać jęzka niemieckiego w urzędach i na ulicy, były niemieckie szkoły, niemieckie urzędy i niemiecka administracja. Wszędzie były tylko niemieckie nazwy. Przemysł pracował na potrzeby Niemców. Po ulicach chodziły niemieckie, zbrojne oddziały. Robiły łapanki, strzelały do ludzi i wywoziły na roboty do Niemiec albo do obozów zagłady. "
Proszę nie używać słów, których znaczenia Pan nie rozumie....
Głupota ma pewien urok, ignorancja nie.
Ależ oczywiście że nie strzelało to Ludowe Wojsko do ludzi, na wybrzeżu w 1970r strzelali do........wichrzycieli imperialistycznych.
Chopie .....do nauki historii się weź, a nie przytaczaj kolejnych idiotyzmów nawiedzonej sąsiadki zza Buga
W styczniu 1936 r. w Poznańskiem rozpoczęły się masowe demonstracje 10 tys. bezrobotnych. Na wszystkich wyższych uczelniach w Polsce odbył się strajk o zniżenie czesnego i swobody demokratyczne. W lutym w Warszawie strajkowało między innymi 12 tys. tramwajarzy, pracowników wodociągów, gazowni. Od 16 do 29 lutego trwał strajk okupacyjny w kopalniach „Kazimierz” i „Juliusz” w Zagłębiu Dąbrowskim. 2 marca w Łodzi odbył się strajk 130 tys. włókniarzy łódzkich. 9 marca zaś miał miejsce strajk okupacyjny studentów wyższych uczelni Warszawy. 20 marca rozpoczął się strajk okupacyjny robotników fabryki „Semperit” w Krakowie. W nocy z 20 na 21 marca policja napadła na protestujących. W odpowiedzi 23 marca w Krakowie odbyły się demonstracje połączone ze strajkiem powszechnym, który objął 30 tys. ludzi.Robotników zaatakowała policja, kierując na nich ogień karabinów maszynowych W kwietniu 1936r 3 tys. bezrobotnych Lwowa demonstrowało pod żądaniami pracy i chleba. Policja strzelała do demonstrantów, zabijając Władysława Kozaka. 16 kwietnia wyruszył kondukt żałobny zamordowanego, w którym szła 50 tysieczna rzesza robotników. Policja zaatakowała żałobny pochód ogniem z karabinów maszynowych. Robotnicy musieli pokonać 5 km w drodze na cmentarz, gdzie pogrzebali ciało Kozaka (trumna została roztrzaskana kulami). Policja zabiła na miejscu pośród żałobników 81 osób, 18 zmarło potem od ran, które otrzymało ponad trzystu demonstrantów. Aresztowano ponad 500 robotników. Nazajutrz aresztowano kilka tysięcy osób. Wypadki lwowskie spowodowały, że przez cały kraj przetoczyła się fala strajków protestacyjnych. 29 kwietnia Chrzanów był widownią krwawej masakry, jaką urządziła policja, strzelając salwami do demonstracji bezrobotnych. Zginęło czterech robotników, a kilkunastu odniosło ciężkie rany. 9 czerwca 1936 r. na Placu Teatralnym w Toruniu policja otworzyła ogień do demonstracji bezrobotnych. W efekcie zginęły dwie osoby, a rany odniosło siedem innych. W czerwcu odbyły się w Małopolsce liczne strajki robotników rolnych, obejmujące powiaty: przemyski, łańcucki, rzeszowski i in. 29 czerwca w Nowosielcach odbyła się manifestacja, w której wzięło udział 20 tys. chłopów. sierpniu 1937 r. miał miejsce dziesięciodniowy ogólnopolski strajk chłopski, a następnie strajk nauczycielski. Do końca roku zanotowano 2 078 strajków, które objęły 25 000 przedsiębiorstw. pisał Wincenty Witos.
O zamachu majowym nawet nie będę wspominał.
Tak więc SZS do nauki historii, pisarze do piór, pasta do zębów a Syjonisci do Syjamu....
tak pytam
Mówiąc o okupacji mam namyśli okres stalinizmu, podczas którego wybito nam patriotyczną inteligencję, a wirus judeofilii i liberalizmu zakradł się do Kościoła. Filosemiccy antypolscy księża popierający gender to pokłosie tamtych czasów, pomiot "Tygodnika Powszechnego", "Znaku" i innej syfiastej katolewicy, która rozwinęła się za czasów komuny.
PRL rzeczywiście miał więcej zalet niż okupacja niemiecka, czy dzisiejsza czecia erpe. Ale nie zmienia to faktu, że to nie jest mój ideał państwa.
Polskich historyków, którzy zgromadzone dziś w archiwum rosyjskiego ministerstwa obrony w Podolsku akta Armii Czerwonej wertowali w kontekście powstania warszawskiego, policzyć można na palcach obu rąk. Przez lata główny wysiłek naszych placówek badawczych wysyłających naukowców do Rosji był skierowany na zajmowanie się sprawą katyńską. Na badania tragicznego roku 1944 zabrakło już sił lub pomysłu. Nie może więc dziwić fakt stopniowego umacniania się w odbiorze społecznym stereotypów. W dyskusji o roli w tamtych wydarzeniach Armii Czerwonej niechętnie przywołuje się informacje, że w czasie trwania powstania 1 Front Białoruski marsz. Konstantego Rokossowskiego, którego armie doszły do Wisły i Narwi, stracił w ciągu dwóch miesięcy 200 tys. żołnierzy - w tej liczbie byli zabici, ranni, zaginieni i chorzy. Uzupełnienia sięgnęły 130 tys. ludzi, co dla grupy armii liczącej ponad 900 tys. żołnierzy nie oznaczało ostatecznie jakiegoś straszliwego ubytku, ale jest dowodem niezwykle zaciętych walk.
Armia Czerwona - co słusznie i zgodnie z faktami podkreślali historycy komunistyczni - nie stała z bronią u nogi nad Wisłą, lecz wyprowadzała przez cały okres powstania zacięte ataki - na Wyszków, Radom, Łomżę, Pułtusk. Niektóre z tych miast zdobyła po tygodniach morderczych walk.
Czy Armia Czerwona mogła zatem pomóc powstaniu, gdyby istniała taka wola w Moskwie? Odpowiedź na to pytanie jest niezmiernie trudna i niejednoznaczna. Pierwsze natarcie wojsk radzieckich na Pragę - to z przełomu lipca i sierpnia 1944 roku - Niemcy zdecydowanie odparli. Potem przez cały miesiąc następnego nie było. Na froncie na warszawskich przedmieściach zapanowała cisza.
Gdyby udzielono zgody na lądowanie alianckich samolotów z zaopatrzeniem i wysłano nad miasto własne myśliwce, stanowiłoby to znaczne wsparcie dla powstańców, militarnie jednak nie zmieniłoby końcowego efektu walki. Gdyby zaś w połowie sierpnia, po koniecznym przegrupowaniu, Armia Czerwona uderzyła na Pragę, a nawet sforsowała Wisłę koło Góry Kalwarii i Wilanowa, a następnie ruszyła na Warszawę od wschodu i południa, wynik bitwy wciąż pozostawałby otwarty. Warto pamiętać, że Rokossowski bardzo chciał w sierpniu zdobyć Radom. Niemcy nie pozwolili mu jednak na to, eliminując 25 tys. radzieckich żołnierzy na przyczółku warecko-magnuszewskim. Warszawy broniliby równie zajadle, z innych frontów kierując alarmowo kolejne dywizje. Być może zostaliby wyparci z miasta, ale koszt zwycięstwa byłby duży. Nawet najlepsza wola Stalina nie uchroniłaby bowiem warszawiaków od rzezi mieszkańców Woli i mordów na Ochocie z początków powstania, w których zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Uniknąć można było natomiast późniejszych masowych ofiar - zwłaszcza piekła Starego Miasta.
Często w kalkulacjach nie uwzględnia się tego, że chęć Stalina zajęcia Warszawy, oznaczająca wzmożoną aktywność Armii Czerwonej na przedmieściach miasta, musiała wywołać równie zdecydowaną postawę Hitlera - obrony nowymi środkami. W rzeczywistości nazistowski dyktator nie musiał ich użyć. Wprawdzie w styczniu 1945 roku Rosjanie przełamali front na Wiśle w ciągu kilku dni, a Niemcy nie bronili ruin polskiej stolicy. Wówczas jednak sytuacja była inna niż latem 1944 roku. Armia Czerwona zaatakowała po długich przygotowaniach dużo większymi siłami. Wehrmacht był z kolei znacznie słabszy na tym odcinku niż kilka miesięcy wcześniej.
--------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------
Trzeba było nie zaczynać Powstania Warszawskiego a spokojnie zaczekać jeszcze pół roku, lecz rząd na uchodźstwie w Londynie zadecydował inaczej.
ps.
czytanie książek w biblotekach Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej nigdy mnie nie interesowało - czytaj tam dalej, masz dużą głowę dużo ci wiedzy wejdzie
W Polsce są biblioteki publiczne, nie ma juz dawno bibliotek TPPR, zresztą nie wiem nawet czy takie były - w bibliotekach publicznych jest duży wybór woluminów, są do wypożyczenia także książki historyczne, m.inn. o II RP. Wystarczy się zapisać, to jest za darmo jak i wypożyczanie książek też.
A co do okresu stalinizmu,to proszę wziąć pod uwagę fakt, że w PRL-u trwała krwawa wojna domowa, która zabierała Polsce ludzi wartościowych po obu stronach. Ogłupiająca ideologia także swoje krzywdy wyrządziła, czego następstwa widać do dnia dzisiejszego (vide Zbójnicki pies).
widzę że dobre samopoczucie cię nie opuszcza. A jakich to "wartościowych" ludzi miałeś w UB,SB czy WSW , ogarnij się, bo propagandę jaką siejesz nie jest już śmieszna ale żałosna
Autorytety na ktorych sie "wychowales" mowia same za siebie. O czerwonych historykach nie wspomne bo szkoda kalac ten portal
Nie wiedziałem.
Z tych w/w autorów szanuję Brzechwę, Tuwima a i Broniewskiego za wiersz:
Broniewski Władysław
Bagnet na broń
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską-
kula w łeb!
Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
----------------------------------------------------------
Tuwim i Brzechwa pisali przede wszystkim wiersze dla dzieci: np Lokomotywa, Bambo, Abecadło, Kaczka dziwaczka, Leń...
Czy Ty w ogóle skończyłeś przedszkole, rycerzu?
Bo mam wątpliwości.
A w 1976 r spisek przeciw Gierkowi
A w 1981 r spisek przeciw Jaruzelskiemu
kraj spiskow
"Grypa czy .......
Grypa na Ukrainie.
jak ustalono ,ognisko choroby pojawiło się w rejonie Charkowa, gdzie były prowadzone jakieś badania z udziałem rosyjskich "ekspertów" wojskowych
z centrum badania na bronia biologiczna.
Czy moze to byc celowe dzialanie.
Nie ma na to jednak dostatecznych dowodow.
Sprawa w toku 8-))))))))
--------------------------------------------------------
Charków jest i był w rękach ukraińskich, zatem twierdzenie, że badania były prowadzone z udziałem rosyjskich wojskowych jest po prostu delikatnie mówiąc, mijaniem się z prawdą.
Dzięki takim indywiduum, co nie mają nawet w klawiaturze polskich znaków, Neon schodzi na psy i to zbójeckie psy.
Gdy w Teheranie dokonano już wstępnego podziału Europy i przesuwał się front, na przeszkodzie by dopiąć ostatecznie podziału wojennych łupów stała Polska, ze swoją największą armią podziemną na świecie i patriotycznie nastawioną ludnością . Zrównanie z ziemią Warszawy (jako symbolu) i jej obrońców oraz likwidacja inteligencji, to już tylko otwarte drzwi do Jałty. Dlatego nigdy nie idźmy w pierwszym szeregu, gdy nie ma szans na zwycięstwo i nie dajmy się podpuszczać hasłami "za wolność naszą i waszą", bo najczęściej brzmi to "za wolność waszą..." o czym przekonaliśmy się po niepotrzebnej jatce pod Monte Casino czy Lenino. Róbmy swoje i czekajmy, inni mają obecnie o wiele większe problemy niż my!
Napisałem ci że nie będę kalał portalu nazwiskami historyków sługusów Moskwy i tyle - Ty Panial
Skoro te 12 tys. zwykłych ludzi wymordowanych przez tzw. "leśnych" ( w tym określeniu jestem bardzo delikatny) dla pana są "bezwartościowi" to dalsza polemika traci rację bytu.
Mówienie prawdy w epoce zakłamania, jest rewolucyjnym czynem.(Orwell)
I jeszcze jedno: "Ja nie jestem żaden chłop,jeno szlachcic...choć ubogi"
Fałszujesz, wklejasz ze ściekomediów i ukradłeś cykl Zygmunta Białasa do w/w celów.
Za początek wojny domowej uznaje się datę 9 sierpnia 1943 r. Wówczas pod Borowcem, na rozkaz szefa lubelskiego okręgu NSZ, został wymordowany oddział GL im. Kilińskiego. Zginęło 26 partyzantów i sprzyjających im mieszkańców okolicznych wsi. Warto pamiętać, że dowódca AK w „Oświadczeniu” potępił ów „ohydny mord” NSZ.
Do tej pory trudno ustalić całościowy bilans wojny domowej toczonej w latach 1944-1947 (potem działały już tylko izolowane oddziały). Różni historycy podają różne liczby, niekiedy nawet znacznie odbiegające od siebie. Tak jak w PRL pomniejszano liczebność zbrojnego podziemia, tak teraz chyba się ją zawyża. Niemniej jednak ofiary po obu stronach szły w tysiące.
Obecnie szacuje się, że w wojnie domowej uczestniczyło około 450 tys. ludzi. Zbrojne podziemie można ocenić na około 150 tys. (uwzględniając m.in. liczbę aresztowanych i ujawniających się), z tego około 30 tys. w oddziałach zbrojnych.
Dokładnie znane są jedynie straty zbrojnych organów władzy ludowej (4018 milicjantów, 1615 funkcjonariuszy UB, 3729 żołnierzy WP, KBW i WOP, 495 członków ORMO – razem 9857 osób). Jak obliczył Tadeusz Kosowski, wśród ofiar podziemia zbrojnego było też 5043 bezbronnych cywilów, w tym 2655 rolników i 691 gospodyń domowych oraz 187 dzieci do lat 14. Ocenia się, że po stronie „wyklętych” zginęły 7672 osoby. Zginęło też 1980 wojskowych radzieckich. Łącznie zginęło 25 tys. osób. Ofiary były więc po obu stronach i tego nie chcą uznać ci, którzy wnosili o ustanowienie i uchwalili 1 marca Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
Warto w tym miejscu przyjrzeć się kilku liczbom: po wojnie w bratobójczej wojnie domowej uczestniczyło po obu stronach 450 tysięcy ludzi, a w tzw. zbrojnym podziemiu działało 180 tys. osób – w tym ponad 30 tys. w oddziałach regularnych, zorganizowanych, uzbrojonych, a nawet otrzymujących żołd.
I to głównie te oddziały zabijały zwolenników ludowej władzy: 4018 milicjantów, 1616 ubeków, 3729 zwykłych żołnierzy oraz 495 funkcjonariuszy ORMO. Razem - 9858, a więc prawie 10 tysięcy.
Co najbardziej makabryczne – do tej liczby trzeba dodać zupełnie bezbronne i w nic niezaangażowane ofiary cywilne (5150 osób), na przykład chłopów, którzy ośmielili się przyjąć ziemię z reformy rolnej, a nawet nauczycieli jadących na głęboką prowincję walczyć z analfabetyzmem.
Nie wolno też zapomnieć o zamordowaniu przez „patriotyczne podziemie” co najmniej 187 małych dzieci. Za to tylko, że ich rodzice stanęli po „niesłusznej” stronie.
Ofiarami byli także żołnierze Armii Czerwonej, a choć ostatnie liczby (podobnie jak liczba Żydów pomordowanych w pogromach) są tylko szacunkowe, więc lepiej ich z ostrożności historycznej nie przytaczać, to wiadomo, że idą w tysiące.
Proste zestawienie liczby zabitych z rąk „żołnierzy wyklętych” w okresie powojennym - 9858 + 5150 = 15.008 Polaków - z liczbą żołnierzy niemieckich poległych na ziemiach polskich w czasie okupacji - 5733 żołnierzy, a więc niespełna 6 tysięcy - bardzo zmienia literacki, czy mitomański obraz polskiego podziemia.
Przy okazji policzmy:
W okresie okupacji hitlerowskiej na ziemiach polskich od 1939 do 1944 roku z rąk ZWZ i AK zginęło łącznie 5733 żołnierzy okupanta. Zaokrąglając - okupacja trwała 366 dni, co przemnożone przez 4 lata daje 1464 dni. Tak więc średnio każdego dnia na terenie okupowanej Polski ginęło niecałe 4 żołnierzy okupanta.
W tym zestawieniu ginie cała legenda polskiego podziemia i partyzantki, bo nijak nie da się tego porównać z Białorusią czy Jugosławią. W żaden sposób.
A to, że z ręki polskiego podziemia - już po wojnie! - padło ponad 2,5 razy więcej Polaków, niż Niemców w czasie okupacji - musi zastanawiać. Musi.
A co do symetrii II RP i PRL, to pełna zgoda. Nie ma żadnej. Podobnie jak między gównem a tortem Sachera. Kolor podobny, ale zapach i smak....
Armia Czerwona stała tyle czasu po drugiej stronie Wisły, że:
"Gdy w Teheranie dokonano już wstępnego podziału Europy i przesuwał się front, na przeszkodzie by dopiąć ostatecznie podziału wojennych łupów stała Polska, ze swoją największą armią podziemną na świecie i patriotycznie nastawioną ludnością . " ta największa armia podziemna miała okazję przez ten czas pokonać Niemców a nawet sama spotkać się w Berlinie z aliantami.
Dlaczego tego nie czyniła lecz wzbudziła bezsensowne powstanie w Warszawie?
Aby po Katyniu wyginęła znów śmietanka polskiej inteligencji i polskich patriotów?
Jak to powiedziała jedna z szuj, że podczas II WŚw. wyginęli światli Polacy i zwykli żydzi.
I tu, proszę dokładnie przeczytać:
http://niepoprawni.pl/blog/2218/warszawska-gazeta-jakub-berman-tajne-przemowiene
----------------------------------------------------------------------
Jeśli chcemy być państwem polskim, trzeba skończyć z rusofobiczną martyrologią, która na pewno nie jest na rękę Polakom a komuś innemu.
Przeczytaj książkę np.
9 lat w bunkrze : wspomnienia żołnierza UPA
Omelan Płeczeń
wyd. Takt
Cudowna sprawa, teraz tego typu książek wydawanych w Polsce jest wiele.
Odpowiednia lektura dla czcicieli rezunów.
Pozdrowienia.
po południu: władze używają regularnych jednostek wojska: (19 Dywizję Pancerną, później jeszcze 10 D. Panc. oraz 4 i 5 Dyw. Piechoty ) wyposażonych w czołgi i samochody opancerzone. W sumie 10 tys. 300 żołnierzy. ROZPOPCZĘTO PACYFIKACJĘ MIAS
TA POD DOWÓDZTWEM GENERAŁA S.POPŁAWSKIEGO. -Walki ze słabo uzbrojona ludnością trwały do popołudnia 29 czerwca. Zginęło 63 protestujących i cywili, 10 pacyfikatorów
rozpoczęto masowe aresztowania (658 osób) Śledztwo było bardzo brutalne, ale nie udało się udowodnić tezy władz, że strajku nie wywołali źle traktowani robotnicy i niezadowolone społeczeństwo, ale agenci wrogich państw.
Strajk wybuchł rankiem 28 czerwca (w tzw. czarny czwartek[2]) w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski Poznań (w latach 1949-1956 noszących nazwę Zakłady im. Józefa Stalina Poznań – w skrócie ZISPO) i przerodził się w spontaniczny protest Wielkopolan przeciw władzy.
Stłumiony przez liczące ponad 10 tys. żołnierzy oddziały LWP i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod dowództwem wywodzącego się z Armii Czerwonej generała Stanisława Popławskiego. W 2006 roku dr Łukasz Jastrząb ogłosił zweryfikowaną listę 57 zabitych i zmarłych w wyniku odniesionych ran[3]. Jego badania potwierdził w 2007 roku Instytut Pamięci Narodowej, który ponadto uzupełnił listę Łukasza Jastrzębia o nazwisko Andrzeja Styperka zmarłego w 1964 roku w wyniku postrzału kręgosłupa, do którego doszło w Czerwcu 1956[4].
Równolegle z audycjami radiowymi zdominowane przez komunistów ugrupowania podziemne parły do powstania - poprzez jawne odezwy rozlepiane na murach Warszawy i tajnie rozprowadzane ulotki i prasę. Podobne ulotki zrzucało nad stolicą i jej przedmieściami sowieckie lotnictwo.
Przywódcy podziemia w Warszawie musieli podjąć doniosłe decyzje. Wiedzieli, że naziści nie tylko wznoszą fortyfikacje, ale i zaminowują miasto, będące ważnym ośrodkiem łączności, aby je wysadzić w powietrze w chwili wycofywania się. Powstanie mogło ocalić stolicę. Zdawali sobie również sprawę z powagi sowieckich oskarżeń o bierność. Gdyby Armia Czerwona zajęła Warszawę bez żadnej pomocy ze strony podziemia, Moskwa niewątpliwie ogłosiłaby, że Armia Krajowa to blef, albo że jest wrogo nastawiona do Rosji. W konsekwencji policja sowiecka, zazwyczaj posuwająca się za oddziałami Armii Czerwonej, aresztowałaby członków niekomunistycznego ruchu oporu (jak to robiła dotąd na innych terenach), a Polacy stanęliby bezbronni przed światową opinią publiczną.
" a Polacy stanęliby bezbronni przed światową opinią publiczną."
Polacy byli już zatwierdzeni w strefie ZSRR podczas konferencji w Teheranie. Dla koalicji najważniejsze było szybkie zniszczenie Niemiec hitlerowskich, które już prawie zmajstrowały bombę atomową, i konstruowały rakiety V2 do jej przenoszenia.
A reszta, to Twoje gdybanie, wnoszące nic do niczego.
Milego dnia
Dlaczego tego nie czyniła lecz wzbudziła bezsensowne powstanie w Warszawie?.."
Wyraźnie widać w którą stronę chcesz przesunąć środek ciężkości dyskusji. Takimi wpisami po prostu dezawuujesz istnienie silnego podziemia istniejącego w Polsce, przez próbę ośmieszania ruchu oporu, który działał w wyjątkowo trudnych warunkach bo miał dwóch wrogów. Sowieci pomni klęski w 1920 roku byli już bardziej czujni i wiedzieli, że muszą pozbyć się w jak największym stopniu opozycji by móc zainstalować w Polsce przywieziony w teczce rząd, czego nie udało im się wykonać w 1920 roku. To silne podziemie popierane przez ludność cywilną zarówno na tyłach frontu jak i przed nim było groźne dla całej Wielkiej Trójki, bo mogło skomplikować realizację dokonanych porozumień teherańskich nie przewidujących istnienia suwerennego państwa polskiego. Nikt nie chciał dopuścić by powtórzyła się sytuacja po I WŚ, gdzie po 150 latach niewoli odrodziła się suwerenna Rzeczypospolita. Dlatego nie traktowano nas jako koalicjanta (przecież mieliśmy legalny rząd w Londynie), ale jako dostarczyciela taniego mięsa armatniego do walki z Niemcami. Patrząc na obecny geopolityczny układ sił można doszukać się pewnych analogii do tamtych, zarówno po I-ej, jak i po II-ej WŚ sytuacji. Do gry doszedł dzisiaj jeszcze jeden potężny gracz Chiny. Wszystko wskazuje na to, że nasza sytuacja jest znacznie lepsza niż ta po II-ej WŚ i być może uda się powtórzyć wariant z 1918 roku, pomimo płynących zewsząd wrzasków o pogwałcaniu demokracji w Polsce.